Jakoś tak wyszło... Dyskutowaliśmy długo z Michałem, że fajnie byłoby zrobić jakąś extra lampę. W powietrzu Michał narysował kształt nad naszym stołem. A ja usiadłam i zaczęłam kleić model z tektury. Określiłam proporcje i wymiary, tak aby lampa miała harmonijne kształty. Michał zaglądał mi przez ramię i się wyśmiewał -'' zamiast bawić się tekturą to zacznij już robić lampę". -"Tak, tak" - powtarzałam cierpliwie i robiłam swoje. Kiedy już sama forma była gotowa, przystąpiłam do projektowania linii i koloru oraz rodzaju szkła.
Po przygotowaniu szablonów mogłam już spokojnie zająć się obróbką szkła, czyli wycinać, szlifować i owijać szklane elementy miedzianą taśmą. Michał w międzyczasie przygotował formę. Ponieważ zajmuje się snycerstwem, zrobił ją z drewna. Kiedy już wszystkie elementy były gotowe i czekały na stole montażowym, mogłam zając się czymś zupełnie innym. Lutowanie, czyli złożenie w jedną całość, to zadanie Michała. Muszę przyznać, że jego praca zawsze wygląda staranniej, bo ja się po prostu lutownicy boję :)
Fantastyczna!
OdpowiedzUsuńMarzy mi się lampa witrażowa, ale przy tutejszych niskich sufitach ta opierałaby się pewnie na stole.
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńW tym pomieszczeniu sufit jest na wysokości 2,6m. Zawsze można skrócić łańcuch. Robię także krótsze wersje w tym stylu.
Ale właśnie ten wydłużony kształt jest urzekający swoją nietypowością :)
OdpowiedzUsuńwow!!! zadziwiajace, ze praca tworcza wymaga tyle przygotowan: tekturowy projekt,wycinanie szkla, szlifowanie, dopasowywanie, lutowanie. i zeby to wszystko jeszcze dobrze wygladalo!!! swietna robota - super efekt!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aśka. Miło, że tu zajrzałaś. W pracy twórczej zawsze najważniejszy jest projekt. Dobry projekt jest gwarancją "super efektu".
UsuńLampa jest naprawdę świetna!Bardzo podoba mi się jej delikatna i kobieca forma. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń